Taaa trochę mnie tu nie było za co pp zjebał bo inaczej tego się nie da nazwać nooo ale jest w 30% lepiej, bo dostałam tablet...żadna rewelacja BLOW 10' ale przy najmniej mogę dodać kolejny post TAK <3 ps. sory z góry za błedy czy innego rodzaju odskoki w tekście, ponieważ tablet mi się zacina i nie zawsze pisze tam gdzie tego chcę xD
*****
To miasto nocą jest niezwykłe. W życiu nie widziałem aby w większości domach światła były zgaszone o 23 wow - z moich rozmyśleń wyrwał mnie Mickey.
- Leo zobacz ktoś walczy z Purpurowymi Smokami. Czy to dziewczyna?
- Wychodzi na to, że tak - odparłem chłodno
- Chodźmy jej pomóc
- Lepiej nie Doni, dopóki nie znajdziemy jakiegoś tropu sensei zabronił nam ujawniać się pamiętasz?
- Tak pamiętam, ale ona krwawi, a ja nie pozwole jej się wykrwawić - nim zdąrzyłem cokolwiek powiedzieć Doni był już na dole westchnołem głęboko
- Ruszamy - powiedziałem mocno i wraz z moimi braćmi ruszyliśmy w stronę Doniego. - no dobra mondralo, co teraz?
- Musimy zabrać ją do kanałów, opatrzeć mogę ją na miejscu ale jej stan zdrowia jest krytyczny. Może nie przeży. Możliwe, że ma jeszcze tylko max. 2 godziny życia.
- Dobra zabieramy ją
- Leo czyś ty zgłupiał? Nie wiemy kim ona jest i czy nie zrobi nam krzywdy.
- Jak zawsze przesadzasz Raph
- Oczywiście jak zawsze ja...
- Żeby mogła nas zaatakować musiałaby nie mieć rany - oznajmił Doni robiąc opatrunek
- Po prostu mam złe przeczucia...i tyle-złe przeczucia tak? Coś mi się wydaje że nie tylko to
- Posłuchaj mnie też mi się to nie podoba, ale nie chcę aby zmarła ok? Doni weźmiesz ją a my będziemy Cię osłaniać
- Zgoda
- No świetnie...
- Przestań marudzić i chodź.
- No dobra już dobra idę.
Wszyscy szliśmy zwarcie i w miarę szybko. Po krótkim dystansie zeszliśmy do kanałów. No cóż ścieki jak ścieki xD Doni położył dziewczynę w pokoju Mickey.
- Co? Czemu do mojego pokoju?
- Nie marudź tyle. Nie chcesz spać ze mną? - odparł wesoło Raph
- No chcę ale ty chrapiesz -,-
- Nie marudź już - i złożył Raph na Mickey delikatny pocałunek
- Ej Romeo&Juliet idźcie się migdalić gdzie indziej-nie wytrzymałem
- Oooo pan poważny jest zły bo nie ma przy nim jego dziewczyny
- Nie, nie ma jej bo jest w ciąży i nie chcę jej narażać
- Wiem brat tylko się z tobą droczę ;)
- Echhh...może lepiej idźcie już a ja poszukam mistrza Splintera
- Okej - odparł Raph- no proszę proszę ktoś mi się tu zaczerwienił - chiał złożyć delikatny pocałunek swojemu ukochanemu jednak przed samymi ustami zatrzymał się i delikatnie uśmiechnął. Po chwili wziął go za rękę, pociągnął za sobą a po chwili znikli. Serio to strasznie uciążliwe. Doni cały czas jest przy dzieczynie i sprawdza jej stan zdrowia, zmienia opatrunki, zakochani poszli...poświntuszyć, że tak to nazwę, a ja..a ja nie mogę nigdzie znaleźć senseia. No cóż pójdę zrobić coś do jedzenia .
Kolejny dzień jest dość dziwny. Rano jak wstałem w kuchni spotkałem zakochanych. Nigdzie nie było śladu po Donim czy mistrzu. Po zjedzeniu śniadania udałem się sprawdzić co z dziewczyną. Kiedy otworzyłem drzwi Doni leżał na podłodze, a raczej na niej spał. Dawno nie widziałem aby kimś się tak zajmował. Nieee to nie możliwe czyżby...czyżby on się w niej zakochał? Zaraz zaraz zna ją tylko kilka godzin ale spodobała mu się. Nie mogę w to uwierzyć. Szkoda mi go. Jak ona się obudzi będzie przerażona. Pewnie go zrani już na samym początku. Kiedy się jej tak tera przyglądam mam wrażenie że znam ją skądś tyle, że nie mogę sobie przypomnieć gdzie i skąd. Ta znajoma twarz...gdzie ja ją widziałem? No trudo, może jak pomedytuje to coś mi będzie więcej świtać. Na koniec przykryję brata kocem. Podchodząc do niej zadałem pytanie w myślach-skąd ja cię znam? Zamkłem dzwi i udałem się do mniejszego pomieszczenia obok aby pomedytować. Kiedy je otwierałem moim oczom ukazał się sensei.
- Sensei gdzie byłeś martwiliśmy się
- Wybacz mi mój drogi synu, ale musiłem rozprostować te.moje stare kości i jak to powiedziała Karai złapać coś z sieci
- Coś z sieci...chodzi ci o sygnał?
- Ahhh jestem za stary na te nowoczesne zabawki
- Nie prawda tato
- Prawd mój drogi Leonardo, za kilka miesięcy zostanę dziadkiem. Ten czas za szybko leci jeszcze chwila i mogę umrzeć.
- Sensei nie mów tak wszystko będzie dobrze
- Może masz i rację ale teraz musimy znaleść kogoś ważnego zanim zrobi to ktoś przed nami. Trafiliście na jakiś ślad, cokolwiek?
- Niestety nie, ale szukamy...
- Yhmmm rozumiem
- A tak poza tym co tam u Karai? Jak ciąża? Wszystko ok?
- Nie masz się czym martwić wszystko jest dobrze
- Mam nadzieję
- Spokojnie...a tak poza tym ktoś tu jest jescze, ktoś znajomy.
- Tak, bo wczoraj ....zaraz ty znasz tą osobę sensei?
- Tak ty też ją znasz
- Powiedz mi proszę kto to jest
- Za niedługo sam się dowiesz
- Dobrze sensei - kiedy powiedziałem co się stało wczorajszej nocy sensei stwierdził że dobrze zrobiłem. Jedno nie daje mi spokoju...kto to jest i co miał na myśli sensei. Nie nawidzę takich łamigłówek. Po medytacji poszedłem poćwiczyć. Doni zdążył się obudzić i cały czas zajmował się dziewczyną. Mickey odsypiał a Raph nawalał z całych sił w worek wypchany...chyba nie chce wiedzieć czym. Po treningu udałem się do Doniego, który opiekował się dziewczyną. Ledwo widział na oczy, jakoś udało mi się namówić go aby tej nocy nie spał na podłodze. Jutro z nim pogadam.
Kolejny dzień niby taki sam. Doni śpi zakochani w kuchni.
- Słuchajcie jest ważna sprawa, trzeba pogadać z Donim
- O czym?
- Za kilka dzni najprawdopodobnie wyjedziemy stąd, a co jeśli ona nie obudzi się do tego czasu?
- No racja, trzeba z nim pogadać
- No właśnie - nagle wszedł do kuchni Doni, oczy przymrużone, cały czas ziewa i...ledwo idzie. Jak zrobił jakoś sobię kawe i wypił kilka łyków powrócił do normalności i oczywiście udał się w ,każdemu znane miejsce. Poszliśmy za nim i staneliśmy przed drzwiami.
- Co jest? - zapytał głupkowato
- No jest to że musimy coś omówić
- Słucham
- Dobrze wiesz, że jak tu nic nie znajdziemy to będziemy musieli się przenieść?
- No wiem no i?
- No i to czy czy ona obudzi się do tego czasu, bo nie wiem co...
- Spokojnie obudzi się do tygodnia, ponieważ rana...- nie dokończył, bo drzwi otworzyły sięa przed nami stała mała istota.
Naprawdę bardzo dobry blog. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń