sobota, 2 lipca 2016

Anioł Stróż #2 bo coś tamto się nie wyświetla xD

Hej...pewnie się dziwicie czemu nie pisałam przez dość długi czas? Otóż miałam pewne problemy rodzinne jak i zdrowotne, wiec sami rozumiecie...
Poza tym pożegnałam bardzo ważną osobę ze swojego życia...mojego Anioła Stróża. Wiecie to taka osoba, która jest z wami bez względu na wszystko. Czy mówicie prawdę czy nie. Ona po prostu jest. Eh...może od początku?
Jak tylko sięgam pamięcią rodzina uważała mnie za dziecko "doskonale", ponieważ według nich nie piłam, nie paliłam itp., ale mniejsza. Gdy miałam 13 lat zdarzył się pewien incydent. Nie chce o nim mówić...ale zmienił mnie. Przez to co się stało nie mogłam jeść, spać, nie chodziłam do szkoły, miałam myśli samobójcze...taaak w wieku 13 lat tez się zdążają. Nie mogłam sobie z tym poradzić, nie umiałam udawać, że wszystko jest dobrze, więc uciekłam. Chciałam być jak najdalej od przeszłości. Była zima. Akurat tamtego roku była dość sroga. Nie wiem jak długo biegłam, a nawet jak daleko zaszłam...to było tak dawno. Czułam, że jestem wolna. Zaczynało się ściemniać i robić zimniej. Gdy było ciemno weszłam do pierwszej lepszej stodoły. Na moje szczęście nigdy żaden pies mnie nie ugryzł, więc na posesje weszłam bez problemu, a że w mojej rodzinnej wiosce też była taka siatka jak tam i jako dziecko często przez nią przechodziłam ta nie sprawiła mi problemu. Szybko weszłam do stodoły. Nie było nie wiadomo jak ciepło, ale lepsze to niż siedzenie na dworze nie? Usiadłam na kawałku jakiegoś drewna, jakieś dechy po prostu i oparłam się o ścianę, a raczej mur. Trudno było zasnąć. Mimo, że czasami przysypiałam to i tak się budziłam i trzęsłam z zimna. Byłam głodna jak wilk, ale wiedziałam, że na powrót jest za późno. Nie mogłam. Wstydziłam się. Jakimś cudem zasnęłam. Nagle poczułam, że ktoś mną szturcha. Gdy otworzyłam oczy ukazał mi się mężczyzna ok 30-40 lat. Chciał wiedzieć co tu robię itp. Ze strachu chciałam uciec, ale złapał mnie za rękę i nie pozwolił. Zaczęłam się szarpać. Dzięki karate za młodu i trochę treningów samoobrony kopłam go w jaja. Taaaa....mimo, że lekko się zgiął to nie puścił. Z bezsilności i strachu zrobiłam to co każde dziecko by zrobiło - najzwyczajniej w świecie się popłakałam. Zaczęłam przepraszać i prosić by mnie puścił. Zrobił to jednak zamiast pozwolić mi odejść zaproponował śniadanie. Z jednej sekundy z osoby, która wydawała mi się straszna zmienił się z ciepłego człowieka. Nie byłam pewna czy mu ufać czy nie jednak głód zrobił swoje >> Weszłam do jego domu. Zrobił ciepłą herbatę i jajecznice. Zjadłam całą dopychając to kanapką z szynką. Wypiłam w tedy chyba z 3 gorące herbaty. Gdy spytał się co tam robiłam odpowiedziałam zgodnie z prawdą jednak gdy spytał o powód już nie byłam w stanie. Do moich oczu znów napłynęły łzy. Nie naciskał jednak. Powiedział jedynie, że bez względu na to co by to nie było muszę być silna. Stwierdziłam, że nie umiem. Obiecał, że mnie nauczy pod warunkiem, że wrócę do domu. Sama nie wiem co mną kierowało. Może chciałam zachować maskę "doskonałej" albo nie chciałam pokazywać co mnie boli? Nie wiem...ale zgodziłam się. Rodzice wysłali mnie do psychologa na pytanie jak się czuje odpowiedziałam że chujowo. Tak prosto z mostu. Nic więcej nie powiedziałam, po prostu patrzyłam na ziemie i czekałam aż się te tortury skończą. Chciałam się z nim spotkać jednak dostałam mocnego zapalenia oskrzeli. Dziwne, że żyje. Pamiętam, że nie mogłam oddychać w nocy - dusiłam się. Czułam się winna, że ja leże i choruje a on mnie szuka i nie może nigdzie znaleźć, ale...czy na pewno? Obiecał nie? Skoro obiecał to chyba dotrzyma tajemnicy...chyba...
Z gorączką walczyłam prawie trzy tygodnie. Sama nie wiedziałam czy pojechać do niego czy co...przecież to on miał mnie znaleźć. Mimo, że minęły dwa czy trzy dni od mojego powrotu do szkoły. Tylko jedna osoba pytała się dlaczego...reszta i tak miała mnie gdzieś. Minął miesiąc, dwa. Śnieg stopniał choć nadal było zimno, a jego nadal nie było. Straciłam nadzieje, że go spotkam. W sobotę czy w niedziele już nie pamiętam wiem, że był to weekend. Poszłam do sklepu po jakąś pierdółkę i go spotkałam. Menda zaszła mnie od tyłu -,- Nie chce używać prawdziwych imion, więc nazwe go eeee Maks, bo lubił to imię. Tak jak ja Shion czy Silit xD MNIEJSZA! No i od tego spotkania w tym sklepie zaczęliśmy spotkać się regularnie. Taaak i z góry mówię, że wiem jak to brzmi, ale proszę nie doszukiwać się w tym podtekstu seksualnego czy czegoś -,- dziękuje ^^ My po prostu się zaprzyjaźniliśmy mimo, że dzieliło nas troche lat... On rozumiał mnie ja jego. Nauczył jak był obojętnym na wiele rzeczy, czy jak nie pokazywał odczuć np smutku. Jedną rzeczą, którą najbardziej uwielbiam (której mnie nauczył) to to jak smutek, poczucie winy czy coś przerodzić w złość. Trudno było mnie tego nauczyć, ponieważ z natury jestem skryta i nieśmiała. Jednak jemu się udało. Jak? Czy to ważne? Nooo trening zajął 3 lata...trochę długo, ale nie żałuje. Od tego czasu oboje byliśmy zgodni, że moją mocną stroną jest to, że łatwo mnie wkurzyć. Mimo, że nie dbał o siebie, pił, palił to nauczył życia w tym zepsutym świecie. No i też nauczył mnie palić i pić, a wierzcie to nie było proste jak ta menda potrafiła wypić cały czteropak, popić emerytką i stać prosto -,- a palił 3-4 paczki fajek dziennie LM niebieskie grube, a pił dwa może trzy razy na miesiąc. Trudno było za nim nadążyć. Hahahaha teraz to trochę zabawne. Nie raz chciałam się zabić. Tak przyznaje chciałam to zrobić powiem nawet więcej ciełam się. Od razu mam gdzieś co powiecie na ten temat. Zrobiłam to bo tak, więcej nie musicie wiedzieć. Mam trudny charakter przyznaje. Maks z małej dziewczynki zrobił kobietę z jajem. Przyrzekliśmy sobie, że jak jedno umrze drugie nie bd żyć. Od jakiegoś czasu przez stres związany z rodziną i zdrowiem przestałam jeść. Zdarzało się to oczywiście wcześniej nie jadłam dwa do czterech pięciu dni. Jednak teraz nie jadłam dwa czy trzy miesiące. Czasem jakiś owocek i woda ciągle woda. Wylądowałam w szpitalu lol. Wymioty, krwotoki z nosa. Bla bla bla... Maks jednak troszeczkę mocno w chuj się wkurwił i kazał jeść. Mimo, że nie mówiłam mu o incydencie z przed lat on jakby wiedział i się mną opiekował jak starszy brat :3 z resztą ja go tak traktowałam. No mniejsza! Kazał mi jeść -,- nie jadłam bo nie. Miesiąc po tym jak zaczęła się moja głodówka Maks trafił do więzienia. Nie ważne dlaczego. Zostawił mnie, a obiecał, że będzie przy mnie...Od tygodnia zaczęłam jeść. Nie wiem czemu coś mnie tknęło jednak...teraz znów jedzenie nie chce przejść przez gardło...mój brat, bój Maks, mój Anioł Stóż zabił się. Nim trafił do więzienia stwierdził, że woli umrzeć niż tam siedzieć i bez względu na to co on zrobi mam żyć i być silna. Powiedziałam jedynie "no dobrze"...ale mieliśmy obietnicę... obietnicę stworzoną tak naprawdę przeze mnie, bo chciałam się zabić w różny sposób jednak za każdym razem mi nie wychodziło. Incydent z przeszłości wypalił swoje znamie. Ono wciąż powraca..i w kółko ...i w kółko ...i w kółko ...i w kółko ...i w kółko ...i w kółko ...i w kółko ...i w kółko...i tak cały czas.
Jestem osobą, która jak się śmieje bez powodu i ma tzw "beke" to jest źle. Jak się odizolowuje od ludzi to jest fatalnie...cieszy mnie to, że nikt oprócz Maksa o tym nie wie. Hahahaha ludzie mówią, że mnie znają. Nic o mnie nie wiedzą, a mówią, że wiedzą. Nie mam już konta na FB, na Skype jak i GG. Jedynie ci co mają do mnie nr tel bd mogli mnie złapać...no tez tu jak coś wstawię xD Dobrze, że są to nieliczni ^^  To jest jakby wiad do moich znajomych i pseuo przyjaciół. To mam nadzieję wyjaśni moje zachowanie.
Teraz myślę co dalej...czuję się jak pusta lalka, którą nie ma kto sterować. Maks był moim lalkarzem. Słucham naszych ulubionych piosenek siedząc na łóżku i patrząc się w pustą ścianę. Łzy bezładnie spłynęły po moich policzkach jak się dowiedziałam o tym. Hahahahahaha wariat napisał testament....aż go zacytuje:

"Wszystko co mam to długi, które przekazuje ZUS-owi i Urzędowi Skarbowemu" 


Pamiętam jak kiedyś powiedział, że chciałby kiedyś coś mi przekazać w testamencie jak będzie stary i brzydki, ale nie ma nic...powiedziałam, że już mi dał dużo i więcej nie musi. Kiedyś wkurzało mnie jak powtarzał wiele rzeczy teraz będę za nimi tęsknić. Zabawne nie? Jego ciągłe teksty typu: "bo tak", "za zmarłymi nie ma co płakać", "jesteśmy silniejsi od reszty bo jesteśmy inni pamiętaj to""musisz być silna" czy mój ulubiony "o mnie się nie martw jak zawsze sobie jakoś porodzę". 
Nie wiem co teraz...zostałam sama. Dla was może wydawać się, że jest to nikt, a dla mnie to był ktoś. Był cwany jak lis. Ja jestem, jak mnie ludzie nazwali, mistrzynią kombinatoryki. On nie żyje, a ja wciąż tu... Przez kilka dni nie byłam sobą, więc wyłączyłam się ze świata. Nie żałuje. 
Znacie anime "Shigofumi" ? Jeśli nie to tak w skrócie: chodzi o to, że jest dziewczyna, która dostarcza listy od zmarłych do żywych. Póki co takiego listu nie otrzymałam...a co jakby zmienić zasady gry? Czemu to zmarli mają pisać do żywych a nie na odwrót? Mam wiadomość dla Maksa, mój list.

"Hej mendo jak tam? Mam nadzieje, że niczego ci nie brakuje i jesteś szczęśliwy ^^ Mam do cb wielki żal i wiele pretensji, ale...teraz wiem, że lalkarz nie może żyć wiecznie...wieczne są tylko jego dzieła. Z czasem to rozumiem. Obiecałeś, że mnie nigdy nie zostawisz, a jednak to zrobiłeś. Znów boję się zaufać. Wiesz...nawet zaczęłam się leczyć, ale nie po to by wyzdrowieć. Mam te leki, ale nie mam alkoholu...i póki co mieć nie będę. Ty coś obiecałeś i nie dotrzymałeś słowa. Teraz kolej na mnie. 'Jak jedno umrze drugie zaraz po nim' - to twoje słowa. Złamie tą obietnicę. Mam nowego lalkarza. Pewnie uważasz, że się sprzedałam i zmieniam ludzi jak rękawiczki? Wybacz. Może masz i rację może jestem dziwką, ale wiesz też, że bez lalkarza lalka umrze, więc to chyba kolej rzeczy nie uważasz? Mimo wszystko boję się zmiany. Wiesz, że wciąż jestem tą małą dziewczynką prawda? Ciało kobiety umysł dziecka hahaha powiedziałeś to kiedy widziałam cię po raz ostatni. Wiem, że to chciwe z mojej str, ale czy zostaniesz przy mnie do póki nie nadejdzie mój czas? Boję się. Mój nowy lalkarz mieszka o wiele dalej niż ty. Nie przyjadę kiedy chcę, o której chcę i nie bd mogła siedzieć ile chcę. Nie wyrwę się z domu w nocy o północy jak kiedyś by pojechać i się przytulić. Taaa byłeś jedyną osobą, którą tuliłam mimo, że ciągle powtarzam, że nie lubię czułości. Zabawne nie? W poprzednim wcieleniu musieliśmy być rodzeństwem. Mam nadzieję, że w następnym też będziemy dlatego poczekaj zgoda? Będę czekać na to ^^ a tak poza tym...ostatnio miałam sen, że popełniłam samobójstwo i odrodziłam się w Japonii, a ty byłeś moim bratem bliźniakiem. Mieliśmy młodszą siostrę. Pojechaliśmy do Polski bym mogła spotkać się ludźmi, o których ci mówiłam...podobno zanim umarłam obiecałam im, że wrócę, a w tym nowym ciele weszłam na Skype i najzwyczajniej w świecie gadałam z nimi. Okazało się, że minęło 20 lat. Hahahaha byli starzy, ale uśmiechnięci i mieli rodziny ^^ Spędziłam z nimi cały dzień. Spotkałam się z rodziną, która też była szczęśliwa, że mnie widzi. Na koniec odwiedziliśmy mój grób. Wiesz...pomnik jak pomnik dupy nie urywał. Kucnąłeś przed nim i powiedziałeś ' Powinienem cię ocalić, ale lubię patrzeć jak cierpisz. Eh...teraz jest trochę za późno żebyś mogła coś powiedzieć czy zrobić dlatego twoje usta są niebieskie. Kocham cię' na to ja 'dlatego jestem 6 stóp pod ziemią?' no i się obudziłam. Nie wiem czy kiedyś uzyskam odp. Nie liczę na to....Wiesz znów zaczęłam palić jak smok, nie wspomnę już o tym jaką mam chcicę na kwaśne. Masakra....Nie mam gdzie pojechać na szczaw wiesz? Znaczy..byłam u Ciebie niedawno. Dom wystawili na sprzedaż. Miałam wyjebane i weszłam tam. Zabrałam swoje rzeczy. Mam nadzieje, że się nie gniewasz. Eh...napiszę jeszcze kiedyś, a do tego czasu... Do zobaczenia ^^ "

No, więc to by było na tyle...aż trudno uwierzyć, że piszę to kilka tygodni ;/  Eh...co mogę jeszcze napisać? Nikt tak naprawdę mnie nie zna i nikt nie pozna -,- jak to śpiewa jeden z moich ulubionych wokalistów "sam siebie nie znasz, więc jesteś zwykłym testem" czy też "cześć nie jestem człowiek jestem mutant mam ludzkie ciało, ale wnętrze to wulkan". Na początku czułam wielki smutek i żal, później niewyobrażalną złość, a teraz? Teraz jest obojętność. Co bym chciała? Wyrwać się gdzieś. Tak na spontanie. Gdzie? Nie ważne, nie obchodzi mnie to. Po prostu uciec ale tym razem by nikt mnie nie znalazł. Zostawić to życie, wyjechać za granicę i zacząć wszystko od nowa. Wiem, że będzie ciężko, ale wiem też, że dam sobie radę. Czemu? Bo w to wierzę. To powinno wystarczyć nie ^^ Na koniec dam wam listę Naszych ulubionych piosenek. Może posłuchanie. Może któraś się wam spodoba. Nie wiem...Nie jest ich dużo bo tylko 100...a może aż tyle.

1) Nightcore - Crazy in Love
2) Łąki Łan - Big Baton
3) The Difference - Get away with murder
4) Kartkey x Rover - Duchy (LukaMono Blend)
5) The Age Of Information - Falling Out Of Love
6) Duece - Nobody Likes Me | ft. Truth & Ronnie Radke |
7) Falling In Reverse - Caught Like A Fly
8) Emily Browning - Sweet Dreams [DJ WaY] [Dubstep Remix]
9) Florence and The Machine - Seven Devils 
10) Ганджу - I kill people
11) Słoń & Mikser - Czerń
12) Słoń & Mikser - Czerń
13) Artrosis - do zła
14) Harley Quinn - Hit and Run
15) MC Brinquedo - Roca Roca 2
16) MC Joao - Baile da Favela
17) Nightcore - Hide
18) Nightcore - Get Out Alive
19) RED - already over
20) Król Lew 2 - Jeden z nas
21) Szymon Wydra - Całe życie grasz
22) Kasia Kowalska - Spowiedź
23) Nihgtcore - Darkness & Magic
24) Nightcore - Wojowniczka 
25) Secret Lyrics By The Pierces 
26) Train to Hell - Black Friday -Dubstep-
27) Vampz - Boomstick (DUBSTEP)
28) Everclear - American Monster
29) Mordred's Lullaby
30) Scratch Bandits Crew - Requiem for a dreams Remix
31) skrillex - kyoto 
32) dead by april - what can i say
33) dead by april - sorry for everything
34) power of trinity - chodź ze mną
35) power of trinity  - gorzki ja
36) power of trinity - kto'a
37) power of trinity - suma ran
38) power of trinity - fenix
39) power of trinity - oni
40) power of trinity - jad
41) power of trinity - babilon
42) system of a down - sad statue 
43) godsmack - voodoo
44) godsmack - whatever
45) godsmack - good day to die
46) Hatsune Miku & Megurine Luka - Scissoroid
47) Hatsune Miku - Shinitagari
48) dymek - nie chce tak tu żyć
49) DKA - Kto jest zły
50) DKA - Jak by to było
51) DKA - Po co ci to życie
52) DKA - Co pozostanie po mnie
53) DKA - Marzenia
54) DKA - Jak żyć
55) Michiyuki - Kaori Hitai
56) Kaze no Rekuiemu -Safu-
57) tatu - show me love (eng)
58) tatu - robot (ros)
59) tatu - 30 minutes
60) tatu - stars
61) AVIM - Kill me I'm a monster
62) Falling in Reverse - It's over when it's over
63) Kaen - o nic nie pytaj
64) Kaen - piątek 13-tego
65) Kaen - miałaś tu być 
66) Monika Brodka - znowu przyszło mi płakać
67) Nightcore - winna (Blue Cafe)
68) Łzy - zabij się
69) Nightcore - I'll Sleep when I'm Dead
70) Nightcore - Murder Melody 
71) RED - Breathe into me
72) Criss Angel - Minefreak
73) Christina Perri - Human 
74) Melanie Martinez - Mad Hatter
75) Breaking Benjamin - Diary of Jane
76) Linsay Lohan - Confessions of a broken heart
77) Nightcore - Discord 
78) Nightcore - Aha!
79) Ciara - Paint it black
80) Evanescence - going under
81) Thousand Foot Krutch - The End Is Where We Begin
82) Thousand Foot Krutch - Courtesy Call
83) starset - my demons
84) Szymon Chodyniecki - Sam na sam
85) imagine dragons - monster 
86) Basta - mama I'm a criminal
87) Set it off - Duality
88) Виктор Цой - Нам С Тобой
89) Anna Blue - Alone
90) Hollywood Undead - City
91) Monster - Wir sind Helden
92) Gospel - chciałbym być pojebany
93) Zedd - Spectrum 
94) rscal flatts - what's hurts the most
95) Ghost Town - You're so creepy
96) Blood on the dance floor - call me master
97) Anagram - Masakrum
98) Video - ktoś nowy
99) Step up Revolution Diplo feat. Lil Jon - U Don't Like Me (Datsik Remix)
100) icon for hire - make a move

Na koniec mam wiadomość dla moich przyjaciół ^^ 

"Jak zawsze nie potrzebnie się martwicie. Nie macie o co. Jak już wiecie nic sobie nie zrobię, więc nie bójcie się zgoda? Chciała  bym Wam podziękować za to, że byliście. Chciała bym też przeprosić za to jak się zachowywałam przez ostatni czas. Przepraszam za kłamstwa, które pojawiły się przez moją głupotę. Teraz wiecie czemu mówiłam, że wszystko jest okey czy byłam taka tajemnicza. Chciałam w szczególności podziękować Rin, Agito, Katherinie, Sachiko, Anorektyczce (byłej xD), Erotomanowi, Królowej i w szczególności Qween. Wiem, że mnie kochacie. Ja też Was kocham ^^ Może wiecie, albo i nie, że jak mówię "kocham" to znaczy, że coś bardzo bardzo BARDZO lubię, ale nie kocham na serio, bo nie umiem. Moje serce zamarzło i jakoś nie mam ochoty je roztapiać. Wiem, że teraz macie wiele pytać, ale czy właśnie nie uzyskaliście odpowiedzi? Powiecie pewnie, że nie...eh... Byłam taka już wiecie dlaczego no i...jest jeszcze coś co mnie zdołowało dodatkowo, ale to już wyśle sms'a ^^ Hahahaha xD ale mam beke xD Wiem, że to was zaboli co teraz powiem...
Czy czegoś żałuje? Tak. Żałuje tego, że dołączyłam do pierwszego rp i tego, że byłam kolejnych. Dlaczego? Bo w tedy tak bardzo nie przywiązała bym się do Was. Tak bardzo szybko przywiązuje się do ludzi czego nie znoszę. Dlatego wolę się usunąć teraz nim będzie za późno. Jak bardzo mnie kochacie? Okey okey wiem, że bardzo mocno ;3 to tak jak mnie kochacie tak teraz mnie znienawidźcie ^^
Ps. Agito nic sobie nie zrobiłam i nie zrobię, a ty tak (mówię o tych ranach), więc zerwałeś naszą umowę...jednak ty nie ja. Mimo wszystko nic sobie nie może zrobić (nadal xD), bo trzyma cię umowa z Qween ^^ (tak jak mnie >>), więc sprawa wygląda tak; jeśli ja umrę umrze Qween a za nią ty, jeśli umrzesz ty zabije się Qween, a później ja, jeśli zabije się Qween umrzemy oboje. Jak byś na to nie patrzył jest chujowo, więc czy warto umierać? Pewnie powiesz, że tak -,- ale nie. Znaczy...ja wciąż mam ochotę cię zabić ;3 i mówię to w 100% poważnie."

Co moge powiedzieć? Do usłyszenia ~

środa, 30 grudnia 2015

Kartka z pamiętnika

Hej, dziś nieco inna miniaturka. Przeczytałam książkę na temat II Wojny Światowej i jakoś mnie naszło. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
Ps.opowiadanie pisane na szybko. Mogą występować liczne błędy...
*****
Kiedy byłam mała patrzyłam w gwazdy. Ludzie na filmach to robili, więc ja też chciałam jednak to było nudne. Nie rozumiałam tego. Później nie miałam na to czasu. Teraz jestem starsza. Znalazłam odpowiedź na pytanie " dlaczego ludzie patrzą w gwiazdy i co jest w nich takiego ciekawego?". Teraz wiem. Ludzie w gwiazdach szukają odpowiedzi na pyatnia. Starają się w nich znaleźć rozwiązanie. Wiem, że gwiazdy nie dadzą odpowiedzi. One jedynie słuchają. Taka jest prawda. W swoim życiu przeszłam wiele cierpień,  bólu, upokorzenia itp. Patrząc teraz na gwiazdy zadaje tylko jedno pytanie "dlaczego akurat ja?". Jest przecież tyle istot na świecie, a trafiło na mnie. To grzechy przodków? Możliwe, a może los chce bym była silna mimo, że z dnia na dzień coraz bardziej kusi żyletka schowana na dnie szafy? Jedna wielka niewiadoma. Ludzie krórych kochałam nieżyją. Mama, tata, brat. Gdybym wtedy się nie schowała może zginęła bym z nimi? Na zawsze byli byśmy razem...tak jak kiedyś. Jednak los tego nie chciał. To on kazał mi zakopać ich ciała. To on kazał mi żyć. Dom rodzinny zamieniłam na publiczny. Przez 3 lata jakoś to szło jednak to co dobre nigdy nie trwa wiecznie. Szczęście jak bańka mydlana pękła. Kolejny raz żołnierze nawiedzili mój dom. Tym razem nie schowałam się. Kiedy wieźli nas na pewną śmierć widziałam jak na wielu dziewczynach III Wojna Światowa odcisnęła piętno. Znów poczułam, że mam żyć. To on kazał mi wyskoczyc z wozu. Na szczęście los ocalił jeszcze jedną dziewczynę. Kolejna już tyle szczęścia nie miała. Jeden z żołnierzy zastrzelił ją. Jej martwe ciało runęło na ziemie. Zostałyśmy same. Biegłyśmy przed siebie. Nie wiem jak długo to trwało. Nawet nie wiem co się z nami działo. Zostałyśmy same - bez dachu nad głową, bez pieniędzy. Zaczełyśmy żebrać. Bywało tak, że nie jadłyśmy przez dwa dni. Tak bywało ciężko, ale jakoś było. Po kilku miesiącach życia w nędzy zabrali nas żołnierze. Byłyśmy zbyt słabe by walczyć. Dojechaliśmy na lotnisko. Tam posegregowali nas. Stare i brzydkie gdzieś pojechały. Reszcie dano kromke chleba i coś na zasadzie zupy. Samolot przypominał duży hangar. Pierwsze co przyszło mi do głowy to handel ludźmi. Gdyby chcieli by nas zabić już dawno by to zrobili, a poza tym nie karmili by nas. Jedna z dziewczyn podsłuchała rozmowę żołnierzy, którzy nas eskortowali. Miałyśmy trafić do Turcji jako niewolnice sułtana Sameha. No i tak też się stało. Na miejscu przeszukano nas, umyto i nakarmiono. Uczyłyśmy się języka, kultury itp. Któregoś razu zostałam wysłana do sułtana jako jedna z nałożnic. Przysięgłam zemste. Za rodzine i znajomych. Za dziewczęta, które zginęły i ból, który on wyrządził. Plan był prosty - zdobyć jego serce, rozkochać i zabić. Udało mi się go rozkochać i dać mu syna. W ten sposób zostałam jego piątą żoną. Przeszłam na islam i przybrałam imię Amejza. Kolejnym dzieckiem okazała się dziewczynka. Nadano jej imię Hurem po wielkiej sułtance i jedynej miłości sułtana Sulejmana. Trzecim i ostatnim dzieckiem był chłopiec. Odczekałam 15 lat. Oprócz mnie noce z sułtanem Samahem spędzała moja służąca Lisa, która zawsze była ze mną odkąd wyskoczyłyśmy z wozu. Dała mu ona córkę o imieniu Haimah. Nie byłam zła, że spędza z nim noce, a nawet tego, że dała mu dziecko. No bo jak można być o coś zazdrosnym skoro się nie kocha danej osoby? Przeżyłam z nim 15 lat. Jak? Nie wiem. Może gdyby nie Lisa i jej wsparcie to poddała bym się, aż w końcu nastał koniec sułtana Sameha. Mój pierwszy syn Selim został sułtanem. Myślałam, że wszystko będzie w porządku, że teraz się jakoś ułoży. Lisa zachorowała na raka i zmarła. Zostałam sama. Mimo, że byłam jedną z żon sułtana Sameha to w raz z resztą sułtanek żyłyśmy w zgodzie. Poprosiłam aby zajęły się moimi dziećmi oraz córką Lisy. Teraz patrzę na tą żyletke. Mam nadzieję, że kiedyś dzieci mi to wybaczą. Władzę nad haremem miała druga żona, gdyż dała mu syna, który zginął podczas walki. Nacinam nadgarstki. Widzę cieknącą krew. Chcę umrzeć. Nie chcę być sama. Chcę być z rodziną, którą pomściłam.

środa, 16 grudnia 2015

Nowe coś ;P

Hej dziś nieco odbiegnę od tematu. Niedawno na TVP 2 o godz 17:05 pojawił się serial - Cesarzowa Ki. Ktoś coś ogląda? Jeśli tak to jaka para wam się najbardziej podoba? No, bo mi te dwie....tak wiem są nieco ekhem nietypowe, ale kocham je 😃

Pierwsza para to Nyang x Tal Tal


Kolejna to Tal Tal & Bayan 💕
Wiem, że nieco dziwna, ale naprawdę jest słodka.
Zobaczcie do 0.30. No jeśli kogoś nie interesuje taka tematyka to spox - ja nikogo do niczego nie zmuszam. Jedynie polecam 😉













Nie trudno się domyśleć kto jest moim ulubionym aktorem 😺 Mimo, że w październiku kończył 37 lat nadal wygląda bardzo młodo.

niedziela, 13 grudnia 2015

Żyć wspomnieniami...

Miniaturka niestandardowa sugerowana inną.. Dziękuję za natchnienie Lamia ^^ Mam nadzieje, że się spodoba. Miłego czytania :)
Ps mogą pojawić się błędy, bo już mi się sprawdzać nie chciało...
***


Dzis mija rok. Rok od kiedy mój ukochany nieżyje. Dlaczego zginął tak młodo, dlaczego mnie zostawil? Może nie bylismy sobie pisani.... Pamiętam jak dziś 1 września. Śmialiśmy się objadając słodyczami. To on mi wszystko wytłumaczył. Była to pierwsza osoba, którą nie obchodziło za bardzo, że jestem Wybrańcem. Pamiętam jak na trzecim roku Syriusz ugryzł go w nogę. Nie wybaczyłem mu tego nawet jak dowiedziałem się, że to mój wujek czy nawet po jego śmierci. Pamiętam jak na czwartym roku spotykał się z jakąś krukonką, której imienia nie pamiętam. Jaki byłem zły. Nie jadłem, mało spałem. Jedynym pocieszeniem było jego szczęście. Niestety Hermiona jest bardzo spostrzegawcza i nie umknęło jej uwadze moje dziwne zachowanie. W piątkowy wieczór spotkaliśmy się w Pokoju Życzeń.
- Harry co się z Tobą dzieje? Widze jak się zachowujesz.
- Naprawdę nic mi nie jest.
- Harry mnie nie okłamiesz - to prawda była chyba jedyną osobą, której nie mogłem okłamać. - Chodzi o Rona i jego związek z tą krukonką?
- Ja...znaczy...eeee - to był dla mnie szok. Wie? Skąd? Jak? Może chodzi jej o tą krukonke, że niby ja bym się chciał z nią spotykać?
- Widze jak na niego patrzysz.
- Nie wiem co robić. -czyli jednak wie - Jestem zły, bo wiem, że nigdy nie będziemy razem. Jednak nie mogę mu tego powiedzieć, bo nasza przyjaź się rozpadnie. Czuję się taki samotny nie mogąc go przytulić. Nie mogąc usłyszeć z jego ust "wszystko będzie dobrze. Jestem tu". Wiem, że tak się nie stanie i to jest najgorsze. - załamałem się. Myślałem, że Hermiona wyjdzie poznając prawde o mojej oriętacji seksualnej jednak ona przytuliła mnie najmocniej jak potrafiła. Nie mogłem już dłużej udawać. Łzy same spływały.
- Opowiedzieć ci coś?
- Tak - wiedziała, że trzeba zmienić temat i widziała jak.
- Zakochałam się w chłopaku. Starszym ode mnie. Pociąga mnie jego charakter, pewność siebie i wiedza jaką posiada. Niestety nie zwraca na mnie uwagi i wszystkie starnia idzią na marne. Poszłam do Trzech Mioteł, a dzięki zafarbowanym włosą i makijażowi wyglądałam na starszą o kilka lat. Jedno piwo po drugim. Nie wiedziałam co robić. Okazało się że on tam był. Patrzył jak się staczam. Podszedł i spytał się co tu robie lecz byłam tak pijana, że nie zwracałam uwagi na suptelności. Wyznałam, że zakochałam się w kimś lecz dla niego jestem nikim. Jedyne co powiedział to to, że ten facet musi być kompletnym idiotą. Dzięki temu mam wiare, że pewnego dnia będziemy razem. Z resztą od tamtego spotkania widze jak się na mnie patrzy. Widzę tą dyskrecje dlatego na każdym kroku staram się wzbudzić zazdrość. Dlatego teraz spotykam się z Krumem.
- Znam go?
- Oooo tak i to bardzo
- Prosze Mionka powiedz mi, ja ci powiedziałem o swoich uczuciach teraz ty.
- No dobrze, ale obiecaj, że nikomu nic nie powierz.
- Obiecuje
- Okey, więc ja... zakochałamsięwSnape.
- Czekaj możesz powtórzyć, bo chyba coś źle zrozumiałem. Kochasz Snape'a ???
- No tak...
- No ładnie. Wybraniec jest gejem, a najlepsza uczennica podkochuje się w nauczycielu. Tego jeszcze nie było. Hahahahhaha...
- No tak to troche zabawne. Może już pójdziemy za 15 min zaczyna się kolacja.
- Dobry pomysł. Chodźmy.
Po tej rozmowie czułem się o wiele lepiej, w końcu mogłem się zwierzyć komuś i wiem, że ta osoba nic nikomu nie powie. Nadal nie mogłem uwierzyć, że Hermiona zakochała się... No cóż ja też święty nie jestem. Usiedliśmy do stołu i zaczęła się kolacja. Po chwili wpadł Ron.
- G-Gdzie byliście? Wszędzie was szukałem.
- A w Pokoju Życzeń patrzyłeś? - spytała Hermiona.
- No nie...a właściwie po co tam poszliście? - popatrzyłem się na Mionke, ona na mnie.
- Porozmawiać - wydukałem.
- Aha pogadać?
- Ej stary o co ci chodzi?
- O nic.
- Dlaczego nie siedzisz obok swojej dziewczyny? - no i po cholere pytałem?
- Nie jesteśmy już razem.
Po tych słowach wygrałem to całe złote jajo. Chyba nikt nie wie jaki byłem szczęśliwy. Mój najlepszy przyjaciel jest wolny. Dodawało mi to wiare oraz nadzieje na wygraną, bo on był tylko przy mnie. Obiecałem sobie, że już go nikomu nie oddam. Przed balem zaprosiliśmy bliźniaczki. Wydawało mi się, że Ron denerwuje się czymś. Podczas balu obserwowałem Mionke i tak się świetnie bawi. Nie uszło mojej uwadze też zachowanie pewnego profesora. Dawno nie widziałem go takiego złego. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Ron.
- Ej Harry może pójdziemy do Pokoju Życzeń?
- No a po co?
- No ten pogadać nie?
- Możemy gadać tu.
- Nieee tu nieee.
W PokojuŻyczeń Ron spytał się mnie czy ktoś mi się podoba. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że tak.
- Ahaa, a jak byś wyznał tej osobie , że ci się podoba?
- No wiesz. Pewnie podszedł bym do niej i powiedział coś w stylu: "Hej od dłuższego czasu przyglądam się Tobie. Jesteś naprawdę ładna. Moze byśmy się spotkali?" no nie wiem coś takiego.
- Aha no nawet spoko - widziałem to, widziałem ten rumieniec na jego twarzy.
- No a tak właściwie dlaczego pyatsz?
- Nie nic tylko tak się pytam. No a  co byś zrobił później? - na to pytanie zrobiłem coś na co nigdy bym się nie odważył. Po prostu go pocałowałem, a on bardziej rozchylił wargi. Nie wiem jak długo to trwało. Wiem, że podczas pocałunku nasze ręce się złączyły.
- To bym zrobił - powiedziałem kiedy pocałunek dobiegł końca. Patrzyliśmy sobie w oczy aby po chwili znów połączyć się w pocałunku. Tym razem bardziej intensywniej. Nie wiem kiedy pozbyliśmy się ubrań. Nie wiem kto był pierwszy w kim. Na drugi dzień obudziliśmy się wtuleni w siebie. Tak bardzo go kochałem. Od tego czasu byliśmy zawsze razem. Nie powiem bywało ciężko np w tedy, gdy Lavender go pocałowała, a ten idiota nic sobie z tego nie robił. Tak bardzo mnie w tedy zranił. Hermiona pobiegła za mną i powiedziała, że Ron nazwał ją dziwką i żeby się od niego odwaliła, bo ma już kogoś. Nagle cała złość znikła. Znalazłem go w Pokoju Życzeń.
- Harry ja nie chciałem...ona..i nagle...
- Wiem. Hermiona mi wszystko powiedziała.
- Wielka kobieta. Wybaczysz mi?
- Wybaczę. Tobie zawsze.
Pamiętna długa noc. Colins jakoś w tym czasie założył gazetke szkolną i na pierwszej stronie pojawiła się pewna para - Ginny oraz Draco, którzy namiętnie całowali się na Wieży Astronomicznej. Zabawne czasy. Musieliśmy uważać, abyśmy przypadkiem nie trafili do jego gazetki. Hermiona pochwaliła się, że oficjalnie spotyka się z naszym "ukochanym" profesorem. To miało też swoje plusy. Nasz dom nie tracił tyle punktów co wcześniej. Kilka dni przed wojną przyszły dobre nowiny. Snape oświadczył się naszej Gryfonce. Jednak to nie był koniec dobrych wiadomości - Hermiona, która rozkochała w sobie nietoperza z lochów jest w ciąży. Nie trudno zgadnąć kto jest ojcem. Niestety po dobrych wieściach są też te złe. Nastała wojna. Nikt już nie był bezpieczny. Na szczęście był przy mnie mój ukochany. Gorzej było z Hermioną. Ciągle chodziła smutna. Martwiło nas to. Najgorsze było to, że nie mogliśmy nic zrobić, ale nadszedł w końcu dzień kiedy wróciliśmy do szkoły. Później pamiętam jak przez mgłę. Umierała co druga osoba, którą znałem. Widziałem jak umiera Snape. Widziałem rozpacz w oczach Hermiony. Bałem się, że mój Ron umrze. Nie chciałem tego jednak los chciał inaczej. Mój ukochany podszedł do mnie mówiąc "Kocham cię" i złożył na ustach ostatni pocałunek. W tedy dostał Avadą, która miała być dla mnie. Byłem zły i nie wiele myśląc rzuciłem Avadą w Czarnego Pana. To było niesprawiedliwe. Chciałem się zabić jednak Hermiona potrzebowała pomocy przy dziecku. Zostałem. Jednak nigdy nie zapomnę twojego dotyku, zapachu, pocałunku. Będę tęsknił, a ta róża to symbol mojej miłości, która nigdy nie zgaśnie. Obiecuje, że kiedyś się spotkamy i juz na zawsze będziemy razem.

Kilka lat później...

Czrnowłosa dziewczynka szukała dobrze znanej jej twarzy. Zauważyła blond czupryne niedaleko pociągu
- Severusie cześć.
- Cześć Lily gdzie Twoi rodzice?
- Właśnie idą, a Twoi?
- Tam stoją z Ronem.
- Yhm...boisz się?
- Niby czego? Jestem przecież Malfoy, a my nie boimy się niczego.
- Ja się boję do jakiego domu trafię...
- Oj nie marudź pewnie trafisz do Griffindoru jak Twoi rodzice.
- Pewnie masz racje, a jak myślisz gdzie trafisz?
- Nie wiem. Griffindor albo Slytherin.
- Może chodźmy już do pociągu zaraz mamy odjazd.
- Dobry pomysł.
Podróz minęła szybko. Młodzi ciągle rozmawiali, śmiali się i wygłupiali. Hogwart nic się nie zmienił. Nawet nie było widać, że była jakaś bitwa. Zaczęto czytać imiona i nazwiska przyszłych uczniów.
- Severus Malfoy
- No tak kolejny Malfoy. Niech pomyśle...Slytherin!
- Lily Potter.
- Potter? Hymm nie ma w tobie nic z tego Pottera co znałem. Jednak wyślę Cię tam, gdzie chciałem go dać na początku...Slytherin!
No i tak zaczęło się życie Lily Potter. Hermiona ożeniła się z Harrym tylko po to aby mieć nie ślubne dziecko. W świecie czarodziejów jeśli kobieta miała nieślubne dziecko była traktowana jak nic, więc aby tego uniknąć Harry zaproponował to małzeństwo. Oboje wiedzieli kto był prawdziwym ojcem Lily jednak czy był sens jej o tym mówić? Ginny i Draco po womiędzyię pobrali i mają dwóch uroczych synów. Dwa lata później w szeregi Hogwartu wstąpił najmłodszy syn Ron Fred Malfoy, który trafił do Griffindoru. Od tamtej pory powstała nowa św. Trójca. Po kilku latach okazało się, że międzu Lily, a Severusem coś iskrzy, ale to już inna historia...

poniedziałek, 30 listopada 2015

The new situation_4

Hej oto kolejne opowiadanie. Widze że coraz częściej czytacie bloga ^^ Z góry przepraszam za błedy, ponieważ wszystkie błędy sprawdzał moja znajoma lecz z niewiadomych dla mnie przyczyn nie odzywa się. Zaczynamy :D
*****
W dniu świąt wszyscy zaproszeni zebrali się w Norze...no prawie wszyscy.Każdy z domowników jak i gości starali się podtrzymać standardy: bliźniacy wygłupiali się przy stole, pani Weasly starała utrzymać porządek, Ron, Harry, Syriusz, Remus i pan Weasly dyskutowali na temat zbliżającego się meczu Qidicha, a Tonks wraz z Ginny oraz Hermioną  rozmawiały na temat przebiegu ciąży Tonks. Reszta zebranych wdała się w dyskusję z Charlim i jego pracy przy smokach. Młoda ślizgonka obserwowała wszystko z lekkim dystansem. Po zjedzeniu kolacji przygotowaną przez Molly wszyscy zebrali się za rozpakowanie prezentów. Wśród nich znalazło się czarne pudełko zaadresowane do Ellen. Młoda Granger niepewnie otworzyła je. Jej oczom ukazał się naszyjnik z zielonym okrągłym rubinem wielości paznokcia u kciuka.
- O Merlinie!  - wrzasnela pani Weasly - widziałam taki na wystawie. Bardzo drogi. Od kogo?
- Eeee...nie wiem.
- Nie jest napisane od kogo?
- Niestety nie.
- No cóż. Ktokolwiek dał ci ten naszyjnik jest kimś wyjątkowym. Możliwe, że jakiś wielbiciel - stwierdziła radośnie Molly - no nie stój tak, chodź pomogę ci go zapiąć.
- Dziękuję
- Ależ nie ma za co skarbie. Patrzyłaś  na resztę prezentów?
- Jeszcze nie
- To na co czekasz? Chodź otwieramy
       Poza mnóstwem słodyczy, wełnianych swetrów znalazły się również inne prezenty; np. Hermiona dostała książkę "Poznawanie starożytnych ruch niegdyś i dziś", Ginny otrzymała zestaw magomedyka, a Harry i Ron dostali po nowej miotle. Tonks dostała wiele rzeczy dla dziecka jak spioszki czy wózek, a Remus dostał mugolski "Poradnik dla ojca".
   W nocy kiedy Ellen upewniła się, że Hermiona oraz Ginny są pogrążone w objęciach Morfeusza, postanowiła wyjść. Wszyscy spali, więc bez przeszkód wymkła się na dach. Patrzyła w dal zastanawiając się kto mógł dać jej tak drogocenny prezent jednak nikt nie przychodził  jej do głowy. Zrezygnowana dotknęła go i uśmiechnęła się ciepło. Ktoś jednak o niej myśli. Na kimś jej zależy. Nie jest komuś obojętna. Była tak pogrążona w swoich myślach, że nie zauważyła bliźniaków.
- No proszę proszę...nie ładnie wymykać się tak w środku nocy - powiedział pozbawiony Fred.
- Oh co wy tu robicie?  - spytała zaskoczona Ellen
- Pytanie brzmi co ty tutaj robisz. - stwierdził George
- Ja...zastanawiałam się od kogo mogłam to dostać, ale nikt nie przychodzi mi do głowy.
- Któregoś dnia się dowiesz i kto wie może wyjdziesz za niego? - rozmarzyl się Fred
- Ej bracie nie kracz bo wykraczesz - zaśmiał się George.
- Ja nie kracze! - oburzył się Fred - ja tylko stwierdzam fakt
- Taaa jasne..a ty Ellen co o tym sądzisz?  - spytał się George
- Myślę, że jest to osoba która żałuję - powiedziała Ellen uśmiechając się wciąż trzymając naszyjnik.
- No bracie chyba wykraczesz
- No chyba tak...
   Pobyt w Norze dał Ellen dużo do myślenia. Co robić w życiu? Czy warto czy nie warto? Co jest dobre, a co złe? Ostateczną decyzję podjęła po powrocie do szkoły kiedy dyrektorka Madame Maxime zaproponowała jej przejście do jej szkoły.  Ellen nie wiedząc co odpowiedzieć oznajmiła jedynie, że się zastanowi. Jednak z nadejściem nowego semestru pojawiły się problemy. Malfoy na każdym kroku próbowała ją zniszczyć psychicznie mówiąc np. "dobrze, że zginęli te mugole - nie będą więcej robić szlamowatych dzieci". Ellen była pewna tego, że tak może być. Większa część osób była przeciwko niej. Tylko nieliczni postanowili wspierać Ellen. Kilka dni po powrocie do szkoly w piątkowy wieczór starsi ślizgoni urządzili kokurs. Zapisali wszystkie imiona pierwszorocznych na pergaminie po czym wczucili do kubka i wylosowali pięć osób. Mieli iść do zakazanego lasu i być tam przez godzine. Jak ktoś wróci dostanie nagrode. Jednak jeśli ktoś nie pójdzie lub nie wytrzyma godziny czeka go kara. W tych pięciu osobach znalazła się Ellen i Malfoy. Ellen była sceptycznie nastawiona na wyjście w środku nocy do lasu.
- Co jest Granger, boisz się iść do zakazanego lasu?
- Nie bez powodu jest on zakazany.
- Boisz się boisz się....
- Nie boję się.
- To chodź z nami szlamo.
- Ech, no dobrze.
Żeby było sprawiedliwie dwóch ślizgonów poszło wraz pierwszorocznymi. Mieli czekać aż wrócą. Kiedy pierwszoroczni weszli do lasu starsi ślizgoni wrócimy do zamku. Młodzi szli w ciszy wszyscy trzymali się blisko siebie - ze strachu. Szli już pół godziny. W pewnym momencie odezwał się chłopak.
- Wracajmy już.
- Nie, zostało tylko 30min. Jak wrócimy to dostaniemy kare. Nie ma opcji żebym miała kare.
W pewnym momencie usłyszeli że ktoś się zbliża. Każdy w trzęsącej ręce trzymał nieudolnie różdzkę. Nie było ważne czy w tej chwili ktoś był wrogiem czy przyjacielem.
Lumos - powiedziała Ellen. Wszystkim ukazały się ogromne pająki. Młoda Granger wpatrywała się w stwory, które były coraz bliżej.  Nagle przypomniała sobie jak Harry opowiadał jej o dzienniku Toma.
- Aragog wiem, że mnie słyszysz. Dla własnego dobra wycofaj swoje dzieci. - potwory stały w miejscu jakby czekały na rozkaz.
- Oszalałaś tu nikogo nie ma - powiedziała Malfoy.
- Ciii wiem co robie. Aragog nir chce aby komuś stała się krzywda. Zwłaszcza tobie. Jeśli nam coś zrobisz Hagrid nie będzie miał wyboru i tym razem cię zabije. - stwory nadal stały w miejscu. - no dobrze, jak chcesz. Zdejmijcie swoje peleryny. - każdy posłusznie wykanał polecenie. Kiedy każdy zdjął szate Ellen dotknęła ródżką materiał i zaczął się palić. Każdy zamknął oczy. Bali się bo byli bezradni. W pewnym momencie usłyszeli zaklęcia rzucane przez kogoś, więc otworzyli oczy. Kiedy to zrobili pająków nie było, ale czekał ich inny koszmar. Przed pięciorgiem ślizgonów stał we własnej osobie Severus Snape.
- Moi drodzy, zapraszam do mojego gabinetu. - powiedział dyrektor szkoły.. Każdy spuścił głowę w duł i całą drogę milczał. W gabinecie dyrektor częstował cukierkami jednak nikt nie miał ochoty.
- Można wiedzieć co skłoniło was do wyjścia w sam środek nocy do zakazanego lasu?
- Spokojnie Severusie to tylko dzieci, jednak profesor Snape ma racje. To było bardzo niebezpieczne. Czy któreś z was mogło by to wytłumaczyć? - każdy z przerażeniem patrzył na siebie i każdy dukał coś w stylu "no bo my...", "to znaczy...".
- To moja wina profesorze - odezwała się Ellen - Czytałam na temat jednorożców i to, że najczęściej można je zobaczyć w nocy. Chciałam z ciekawości to sprawdzić, więc udałam się do zakazanego lasu. Moi...przyjaciele próbowali mnie zatrzymać. Nie zdawałam sobie z niebazpieczeństwa dopuki nas nie zaatakowano. To moja wina.
- Ciekawość to nie powód do wstydu, jednak na przyszłość musisz być ostrożniejsza. Dobrze, że kilku straszych ślozgonów widziało, że gdzieś wyszliści i niezwłocznie powiadomiło profesora Snape'a. Myślę, że odjęcie 100 punktów będzie odpowiednią karą. Chciałbyś coś dodać Severusie?
- Tak, panna Granger stawi się w moim gabinecie jutro o 12:00 aby odbyć dodatkową kare. Wracać do łóżek.
- Tak jest - wszyscy odpowiedzieli churem. Kiedy dotarli do dormitoriów od razu zasnęli.

sobota, 24 października 2015

The new situtacion_3

Czemu ja? Dlaczego mnie to spotyka? No i po co? Bo głupcy walczą o 
czystą krew? Służą matołowi, którego każdy się boi? - takie myśli 
błądziły po umyśle Ellen. Wczoraj jej współlokatorki pojechały już do 
domu tak jak większość uczniów. Jedynie nieliczni zostali. Kiedy zegarek 
wybił 6 rano, młoda Grenger uznała, że i tak nie ma sensu dalej leżej, 
więc leniwie wstała. Otarła łzy, które ukradkiem bezwładnie leciały. 
Weszła pod cieplutką wodę. Bądź co bądź w szkolnych murach Hogwartu nie 
było zbyt ciepło. Po leniwych przygotowaniach udała się na śniadanie. Po 
wejściu do Wielkiej Sali zobaczyła swoją siostrę łkającą w gronie 
znajomych. Znała ich. Jeszcze jakiś czas temu zawsze gdzieś z nimi szła, a 
raczej Mionka zabierała ją oraz brata. Szli najczęściej na plac zabaw i 
tam ona z Xawierem się bawili, a oni rozmawiali, śmiali się. Kiedy teraz na 
nich popatrzyła to uśmiechnęła się na samo wspomnienie. Widać było, że 
płakała. Mimo, że jest w Slytherinie usiadła przy stoliku swojej siostry. Wszyscy wiedzieli co się stało. Gdy Hermiona zobaczyła Ellen 
odwzajemniła uśmiech. Śniadanie minęło hymmm...powoli. Nikt się nie 
spieszył. Po skończonym śniadaniu św. Trójca wraz z Ellen i Ginny udała 
się na spacer. Poszli na ławki, które były obok szkoły.
- Mama kazała Wam przyjechać na święta. Powiedziała, że jak nie 
przyjdziecie to się obrazi - przyglądając się Hermionie z troską. 
Błagalny wzrok przeniósł na Ellen, która popatrzyła na siostrę i ze 
sztucznym uśmiechem popatrzyła na Rona kiwając twierdząco głową. 
Hermiona jak nigdy siedziała cicho wpatrzona w ziemię. Po chwili ciszy 
odezwał się Harry.
-  Z czego jesteście zagrożeni?
- Z eliksirów - powiedział Ron - no a wy?
- Z tego samego - wyrzucił jakby od niechcenia Harry.
- Gdybyście się przykładali tyle do nauki co do Quidditcha nie byłoby 
poprawek - odezwała się Ginny.
- Taka mądra jesteś, to powiedz z czego ty jesteś zagrożona? - 
spytał się Ron.
- Z niczego - oznajmiła triumfalnie Ginny.
- Ale to tak chyba jest, że dziewczyny lepiej uczą się od chłopaków 
- odezwała się nieśmiało Ellen.
- Nieprawda - oburzył się Ron.
- Ależ prawda kochany braciszku. Gdybyś mniej grał w magiczne szachy, 
a przykładał się do nauki moglibyśmy się kłócić, a tak to … sam 
rozumiesz.
- Wybaczcie, ale robi się zimno. Pójdę do pokoju - powiedziała nagle 
Mionka.
- No jest strasznie zimno, jeszcze będziesz chora - oznajmiła czule 
Ellen. Hermiona wstała i wyszła. Młodsza siostra patrzyła na oddalającą 
się sylwetkę siostry, po czym głośno westchnęła, a na twarzy pojawiło 
się zmartwienie.
- Ellen, mogę cię o coś zapytać? - spytał niepewnie Harry.
- Jasne - odpowiedziała Ellen.
- Otóż…no…no bo nie rozumiem. Kiedy patrzę na Mionkę mam 
wrażenie, że chcę się zabić, jednak ty wydajesz się być…nie tyle 
spokojna co opanowana. Wiem, co czujesz, ale nie rozumiem tego.
- HARRY! - wrzasnęła na niego Ginny, uderzając go łokciem. Młodej 
Ellen wydała się ta scenka zabawna i mimochodem się uśmiechnęła.
- Ałaaa.
- Szczerze, to sama nie wiem dlaczego. Znaczy wiedziałam, że oni umrą 
i starałam się być przygotowana na to, jednak to okazało się być trudne.
- Jak to wiedziałaś że tak się stanie?  - spytała niepewnie Ginny.
- Dobrze wiecie, że nasi rodzice są mugolami, a my zwykłymi szlamami i 
taka jest prawda. Mionka walczy i pomaga wam, więc jest narażona. Zawsze ją 
podziwiałam za odwagę, której nie mam. Chciałabym być tak samo odważna, 
co ona.
- Nie jesteście szlamami.
- Jesteśmy, Harry.
- A-ale skoro wiedziała, że jest takie ryzyko to po co …?
- Ponieważ zawsze chciała coś osiągnąć. Wierzy, że Sami-Wiecie-Kto 
przegra. Ona po prostu jak coś sobie wbije do głowy to jest to decyzja nie 
do odwołania. Ona potrzebuje was teraz. Was i waszej przyjaźni. Tak 
naprawdę ma tylko was.
- No a co z tobą? - spytał Ron
- Ja?. Eeee … hym ona myśli tylko o chwili obecnej. To, że nasi 
rodzice zginą to tylko była kwestia czasu, na którą starałam się 
przygotować, a ona już nie. Jeżeli mi się coś stanie, ma was, a ja dam 
sobie radę. - powiedziała patrząc na każdego - z resztą skoro od 
września w Slytherinie jakoś wytrzymuję, to musi być ze mną coś nie tak 
- mówiąc to uśmiechnęła się rozbawiona po czym reszta zrobiła to samo. 
Potrzebowała tego, śmiechu w najbliższym otoczeniu - Wiecie co, chyba też 
już pójdę, bo faktycznie jest zimno. Nie chcę być chora. Ginny, idziesz ze mną?
- Jasne - odparła najmłodsza Weasley.
- My zaraz też będziemy szli, bo chcemy pograć w Quidditcha . - 
powiedział Harry.
- W Quidditcha? Z kim? - spytała Ginny.
- Sami ze sobą - odpowiedział Ron.
- Wiecie, każdy ma swój sposób na odreaganie sytuacji, a ten jest nasz 
- powiedział Harry.
- Oni mają racje Ginny, lepiej chodźmy, bo zamarzam na kość - 
wtrąciła się Ellen.
- Okey - zgodziła się Ginny.
W drodze do zamku dziewczyny gadały o tym, dlaczego musi być tak zimno, 
że trzeba zrobić eliksir na rozgrzanie . Kiedy były już w szkole, Ellen 
skierowała się do lochów.
- Hej Ellen, może pójdziesz do nas. Będziesz blisko siostry. Co ty na 
to? - spytała nieśmiało Ginny.
- Wiesz...muszę się spakować. Myślałam, że te święta spędze u 
rodziców, więc niewiele bym wzięła do domu, jednak w takiej sytuacji 
muszę wziąć wszystko. Po za tym chciałabym cię prosić o zajęcie się 
moją siostrą. Wiem, jaka ona jest, ale jak będziesz obok niej i jakoś 
pokażesz, że może na Ciebie liczyć, to będzie inaczej. Wiesz jacy są 
Harry i Ron. Rozmawiają, jak nie o Quidditchu, to o szachach. Ona potrzebuje 
być w gronie dziewczyn. Potrzebuje przyjaciółki, na której będzie 
polegać. Siostra, a przyjaciółka to nie to samo. - wydusiła z siebie Ellen.
- Rozumiem. Zrobię wszystko, co mogę. - powiedziała Ginny.
- Dzięki. Lepiej pójdę się spakować. Widzimy się na obiedzie, co 
nie? - stwierdziła Ellen.
- Jasne, pa.
  Kiedy się pożegnały, Ellen wróciła do swojej komnaty i wyciągnęła 
spod łóżka duży futerał. Otworzyła go, przyłożyła do lewego ramienia, 
zamknęła oczy i zaczęła grać. Miała gorzki wyraz twarzy (tak jakby 
zjadła cos gorzkiego,niedobrego). Nie myślała o niczym. W tej chwili 
liczyła się dla niej melodia ze skrzypiec. Kazdy ruch smyczka robiła z 
wyczuciem oraz czułością, jakby robiła to ostatni raz w życiu. Każda 
nuda odbijała/przemieszczała/rozdźwięczała echem po pustym pokoju. 
Prawdę mówiąc odkąd przyjechała do Hogwartu nie miała czasu na grę. Teraz jednak oddała się temu, jakby nie liczyło się nic. Jakby nic innego nie istniało wokół 
niej. To więź, której nikt nie mógł przerwać. Pod koniec gry Ellen 
delikatnie otworzyła oczy. Popatrzyła się przed siebie i zrozumiała, że 
to wszystko było fikcją. Przynajmniej na chwilę oderwała się od ponurej 
rzeczywistości. Choć na chwilę zapomniała o przykrych wydarzeniach, o tym 
co się dzieje. Delikatny uśmiech wpełznął na jej twarz. Czuła się szczęśliwa, spokojna. Tak jakby gra na skrzypcach odpędzała złe emocje. Po skończonej grze usiadła na łóżko. Patrzyła się przed siebie. 
Schowała skrzypce spowrotem i zabrała się za pakowanie rzeczy. Żeby 
wszystko zebrać musiała poświęcić 2 godziny. Popatrzyła na zegarek i 
entuzjastycznie zaczęła się zastanawiać, co robić. Może pójść do 
siostry? Nieeee, to głupi pomysł. Może powinnam pochodzić po szkole? Nie 
chce mi się. Znała pewne miejsce. Nie raz Hermiona jej o nim opowiadała. 
Łazienka prefektów na trzecim piętrze....nie byłaby sama. Jęcząca Marta nie 
wydawała się być najlepszą osobą do towarzystwa, ale zawsze lepsze to, 
niż siedzieć samemu w pokoju. Z takim zamiarem Ellen udała się na trzecie 
piętro, a kiedy już tam była, weszła do ubikacji dziewcząt.
- Marta, jesteś tu?
- Łiiiiii, no proszę proszę kogo ja tu widzę? Słyszałam o tym, co 
się stało i bardzo mi przykro.
- Dzięki....słuchaj mogę się o coś zapytać?
- Jasne co jest?
- Marto...czym dla Ciebie jest śmierć?
- Śmierć? Skąd mam wiedzieć przecież nie żyję.
- No właśnie...jak to jest nie żyć?
- A co chcesz wiedzieć, jak to jest, bo jak się zabijesz to będziesz 
gotowa? 
- Tak, coś w tym stylu, ale na razie nie chcę się zabić. Na razie.
- Jak chcesz...jednak kiedy stwierdzisz, że wolisz się zabić, to mam 
tu kilka kabin wolnych, jeśli byś chciała. Samej jest mi tu samotnie. 
Rzadko kiedy ktoś mnie odwiedza...
- Dzięki za propozycję.....Marto?
- Tak?
-  Skoro jest ci tu źle samej, to czemu stąd nie wyjdziesz? Przecież 
bazyliszek nie żyje, to po pierwsze, a po drugie nie jesteś tutaj więźniem.
- Może i nie jestem więźniem, ale lubię samotność.
- To dlaczego narzekasz, że ci źle?
- No bo...ja....
- Czego się boisz?
- Niczego się nie boję!
- To czemu nie chcesz wyjść?
- Bo ...no bo...ja...ja kiedyś zaufałam pewnej dziewczynie, która tu 
przychodziła. Kiedyś namówiła mnie żebym wyszła z tej toalety i 
poszłam. Dzieciaki śmiały się ze mnie, że jestem tą idiotką, co dała 
się zabić, a z niej, że zadaje się z kimś takim jak ja. Koniec końców 
wyszło na to, że przestała przychodzić.
- Coooo? Jak ona mogła?
- Takie życie. Ty też znikniesz. Jak nie z powodu towarzystwa, to 
prędzej czy później będziesz musiała skończyć szkołę.
- Hymmm, też racja....no cóż, skoro nie chcesz nigdzie iść to 
posiedzimy tu, okey?
- Okey...ale co będziemy robić?
- Wymyślimy coś....co dwie głowy to nie jedna.

sobota, 17 października 2015

The new situation_2

Severus siedział w swoich lochach pogrążając się z dnia na dzień. Nie spał, mało jadł. Wciąż widział zapłakane oczy swojej podopiecznej. To jego wina...mógł temu zapobiec - zdradzając się. Ale mógł ich uratować. Jednak ten stary drops wolał pozwolić na to, żeby zginęli rodzice tej małej. On nie tylko pozwolił aby oni zginęli. BA! On nawet kazał mu na to patrzeć i jeszcze ten tekst "Dobrze wiesz, że to dlatego, aby umocnić Twoją pozycje u Voldemorta" - stary dureń! To nie on musi chodzić na "herbatki" do Czarnego Pana, nie on po tych herbatkach obrywa coraz to gorszymi zaklęciami i wraca ledwo żywy do Hogwartu, nie on musi torturować i zabijać i to nie on wie, jak to jest później użalać się nad sobą. Nieeee ON ma od tego ludzi takich jak ja - Severusa Snape'a. Nawinie wytresowanego pieska, który zrobi wszystko, co właściciel rozkaże. Cholerny stary dureń. Niby wie co czuje, a tak naprawde nie obchodzę go ja, tylko to, co przekaże z tych spotkań. Nie potrafię zapomnieć ich min, jej miny, jej łez. Nie może zapomnieć tego smutku i bólu w tych oczach. Serce omal mu nie stanęło, kiedy zobaczył ją w cienkiej koszuli nocnej na podwórku pokrytym śniegiem myśląc, że próbuje popełnić samobójstwo. Chciał podejść i powiedzieć, żeby wracała, lecz wtedy zaczęła mówić. Nie mógł jej przerwać. To było zbyt piękne, a później...później zobaczyła kotka. Niby nic, ale on widział, jak się odrobinę uśmiecha, jakby zapomniała o tragedii, o której się dowiedziała. Przez ten ułamek sekundy widział, że jego podopieczna jest szczęśliwa. Był z tyłu, więc nie mogła go widzieć. Kiedy upewnił się, że dziewczyna jest już w swoim pokoju nie wiedząc, czemu poszedł w miejsce, gdzie przez chwilę widział jej zczęście.
- Mała zmora- powiedział lodowato i zabrał kotka ze sobą do lochów. Jednak, czy warto...Z resztą po cholerę mi taki sierściuch? No tak, sumienie. Jak Eileen będzie się nim zajmować, to może zapomni o przykrych wydarzeniach i dzięki temu choć po części zrekompensuję jej to. Tedy on będzie mógł patrzeć na nią, jak się uśmiecha i jest szczęśliwa... STOP! Zmień tory chłopie, bo zaczyna to pochodzić pod pedofilię. Jak to brzmi? Ona w jego komnatach podziwia kotka (co już
brzmi dwuznacznie) i tylko on będzie mieć prawo to widzieć.
-Zdecydowanie głupiejesz na stare lata -zndecydował Mistrz Eliksirów wlewając w siebie kolejną dawkę alkoholu.