poniedziałek, 30 listopada 2015

The new situation_4

Hej oto kolejne opowiadanie. Widze że coraz częściej czytacie bloga ^^ Z góry przepraszam za błedy, ponieważ wszystkie błędy sprawdzał moja znajoma lecz z niewiadomych dla mnie przyczyn nie odzywa się. Zaczynamy :D
*****
W dniu świąt wszyscy zaproszeni zebrali się w Norze...no prawie wszyscy.Każdy z domowników jak i gości starali się podtrzymać standardy: bliźniacy wygłupiali się przy stole, pani Weasly starała utrzymać porządek, Ron, Harry, Syriusz, Remus i pan Weasly dyskutowali na temat zbliżającego się meczu Qidicha, a Tonks wraz z Ginny oraz Hermioną  rozmawiały na temat przebiegu ciąży Tonks. Reszta zebranych wdała się w dyskusję z Charlim i jego pracy przy smokach. Młoda ślizgonka obserwowała wszystko z lekkim dystansem. Po zjedzeniu kolacji przygotowaną przez Molly wszyscy zebrali się za rozpakowanie prezentów. Wśród nich znalazło się czarne pudełko zaadresowane do Ellen. Młoda Granger niepewnie otworzyła je. Jej oczom ukazał się naszyjnik z zielonym okrągłym rubinem wielości paznokcia u kciuka.
- O Merlinie!  - wrzasnela pani Weasly - widziałam taki na wystawie. Bardzo drogi. Od kogo?
- Eeee...nie wiem.
- Nie jest napisane od kogo?
- Niestety nie.
- No cóż. Ktokolwiek dał ci ten naszyjnik jest kimś wyjątkowym. Możliwe, że jakiś wielbiciel - stwierdziła radośnie Molly - no nie stój tak, chodź pomogę ci go zapiąć.
- Dziękuję
- Ależ nie ma za co skarbie. Patrzyłaś  na resztę prezentów?
- Jeszcze nie
- To na co czekasz? Chodź otwieramy
       Poza mnóstwem słodyczy, wełnianych swetrów znalazły się również inne prezenty; np. Hermiona dostała książkę "Poznawanie starożytnych ruch niegdyś i dziś", Ginny otrzymała zestaw magomedyka, a Harry i Ron dostali po nowej miotle. Tonks dostała wiele rzeczy dla dziecka jak spioszki czy wózek, a Remus dostał mugolski "Poradnik dla ojca".
   W nocy kiedy Ellen upewniła się, że Hermiona oraz Ginny są pogrążone w objęciach Morfeusza, postanowiła wyjść. Wszyscy spali, więc bez przeszkód wymkła się na dach. Patrzyła w dal zastanawiając się kto mógł dać jej tak drogocenny prezent jednak nikt nie przychodził  jej do głowy. Zrezygnowana dotknęła go i uśmiechnęła się ciepło. Ktoś jednak o niej myśli. Na kimś jej zależy. Nie jest komuś obojętna. Była tak pogrążona w swoich myślach, że nie zauważyła bliźniaków.
- No proszę proszę...nie ładnie wymykać się tak w środku nocy - powiedział pozbawiony Fred.
- Oh co wy tu robicie?  - spytała zaskoczona Ellen
- Pytanie brzmi co ty tutaj robisz. - stwierdził George
- Ja...zastanawiałam się od kogo mogłam to dostać, ale nikt nie przychodzi mi do głowy.
- Któregoś dnia się dowiesz i kto wie może wyjdziesz za niego? - rozmarzyl się Fred
- Ej bracie nie kracz bo wykraczesz - zaśmiał się George.
- Ja nie kracze! - oburzył się Fred - ja tylko stwierdzam fakt
- Taaa jasne..a ty Ellen co o tym sądzisz?  - spytał się George
- Myślę, że jest to osoba która żałuję - powiedziała Ellen uśmiechając się wciąż trzymając naszyjnik.
- No bracie chyba wykraczesz
- No chyba tak...
   Pobyt w Norze dał Ellen dużo do myślenia. Co robić w życiu? Czy warto czy nie warto? Co jest dobre, a co złe? Ostateczną decyzję podjęła po powrocie do szkoły kiedy dyrektorka Madame Maxime zaproponowała jej przejście do jej szkoły.  Ellen nie wiedząc co odpowiedzieć oznajmiła jedynie, że się zastanowi. Jednak z nadejściem nowego semestru pojawiły się problemy. Malfoy na każdym kroku próbowała ją zniszczyć psychicznie mówiąc np. "dobrze, że zginęli te mugole - nie będą więcej robić szlamowatych dzieci". Ellen była pewna tego, że tak może być. Większa część osób była przeciwko niej. Tylko nieliczni postanowili wspierać Ellen. Kilka dni po powrocie do szkoly w piątkowy wieczór starsi ślizgoni urządzili kokurs. Zapisali wszystkie imiona pierwszorocznych na pergaminie po czym wczucili do kubka i wylosowali pięć osób. Mieli iść do zakazanego lasu i być tam przez godzine. Jak ktoś wróci dostanie nagrode. Jednak jeśli ktoś nie pójdzie lub nie wytrzyma godziny czeka go kara. W tych pięciu osobach znalazła się Ellen i Malfoy. Ellen była sceptycznie nastawiona na wyjście w środku nocy do lasu.
- Co jest Granger, boisz się iść do zakazanego lasu?
- Nie bez powodu jest on zakazany.
- Boisz się boisz się....
- Nie boję się.
- To chodź z nami szlamo.
- Ech, no dobrze.
Żeby było sprawiedliwie dwóch ślizgonów poszło wraz pierwszorocznymi. Mieli czekać aż wrócą. Kiedy pierwszoroczni weszli do lasu starsi ślizgoni wrócimy do zamku. Młodzi szli w ciszy wszyscy trzymali się blisko siebie - ze strachu. Szli już pół godziny. W pewnym momencie odezwał się chłopak.
- Wracajmy już.
- Nie, zostało tylko 30min. Jak wrócimy to dostaniemy kare. Nie ma opcji żebym miała kare.
W pewnym momencie usłyszeli że ktoś się zbliża. Każdy w trzęsącej ręce trzymał nieudolnie różdzkę. Nie było ważne czy w tej chwili ktoś był wrogiem czy przyjacielem.
Lumos - powiedziała Ellen. Wszystkim ukazały się ogromne pająki. Młoda Granger wpatrywała się w stwory, które były coraz bliżej.  Nagle przypomniała sobie jak Harry opowiadał jej o dzienniku Toma.
- Aragog wiem, że mnie słyszysz. Dla własnego dobra wycofaj swoje dzieci. - potwory stały w miejscu jakby czekały na rozkaz.
- Oszalałaś tu nikogo nie ma - powiedziała Malfoy.
- Ciii wiem co robie. Aragog nir chce aby komuś stała się krzywda. Zwłaszcza tobie. Jeśli nam coś zrobisz Hagrid nie będzie miał wyboru i tym razem cię zabije. - stwory nadal stały w miejscu. - no dobrze, jak chcesz. Zdejmijcie swoje peleryny. - każdy posłusznie wykanał polecenie. Kiedy każdy zdjął szate Ellen dotknęła ródżką materiał i zaczął się palić. Każdy zamknął oczy. Bali się bo byli bezradni. W pewnym momencie usłyszeli zaklęcia rzucane przez kogoś, więc otworzyli oczy. Kiedy to zrobili pająków nie było, ale czekał ich inny koszmar. Przed pięciorgiem ślizgonów stał we własnej osobie Severus Snape.
- Moi drodzy, zapraszam do mojego gabinetu. - powiedział dyrektor szkoły.. Każdy spuścił głowę w duł i całą drogę milczał. W gabinecie dyrektor częstował cukierkami jednak nikt nie miał ochoty.
- Można wiedzieć co skłoniło was do wyjścia w sam środek nocy do zakazanego lasu?
- Spokojnie Severusie to tylko dzieci, jednak profesor Snape ma racje. To było bardzo niebezpieczne. Czy któreś z was mogło by to wytłumaczyć? - każdy z przerażeniem patrzył na siebie i każdy dukał coś w stylu "no bo my...", "to znaczy...".
- To moja wina profesorze - odezwała się Ellen - Czytałam na temat jednorożców i to, że najczęściej można je zobaczyć w nocy. Chciałam z ciekawości to sprawdzić, więc udałam się do zakazanego lasu. Moi...przyjaciele próbowali mnie zatrzymać. Nie zdawałam sobie z niebazpieczeństwa dopuki nas nie zaatakowano. To moja wina.
- Ciekawość to nie powód do wstydu, jednak na przyszłość musisz być ostrożniejsza. Dobrze, że kilku straszych ślozgonów widziało, że gdzieś wyszliści i niezwłocznie powiadomiło profesora Snape'a. Myślę, że odjęcie 100 punktów będzie odpowiednią karą. Chciałbyś coś dodać Severusie?
- Tak, panna Granger stawi się w moim gabinecie jutro o 12:00 aby odbyć dodatkową kare. Wracać do łóżek.
- Tak jest - wszyscy odpowiedzieli churem. Kiedy dotarli do dormitoriów od razu zasnęli.