Hej oto pierwsze opowiadanie =D mam nadzieję, że Wam się spodoba :*
~~~~~
Kolejna Granger. Hymm, będzie ciężko. Widzę waleczne serce, ale
jest też spora wiedza. Jedyne, co nie pozwala mi cię dać do Gryffindoru
to charakterek, który spotkałem tylko u jednej osoby i tak jak ona, tak
teraz ty idziesz do Slytherinu - powiedziała Tiara Przydziału. Wszyscy byli w szoku. Młoda Ellen Granger nie za bardzo rozumiała zdziwienie wszystkich. Cóż się dziwić. Jej starsza siostra Hermiona jest w Gryffindorze, więc... No cóż mniejsza.,. Ellen podbiegła do reszty
młodych w Slytherinie, gdzie zaczęła śmiać się z nowo poznanymi.ludźmi.
- Jeżeli młoda Granger jest tak samo mądra jak jej siostra, to twój dom
może zyskać sporo punktów, Severusie - powiedziała McGonagall do Mistrza Eliksirów. Ten jedynie prychnął pod nosem.
Kiedy Tiara posegregowała pierwszorocznych, wszyscy zabrali się za jedzenie. Uczniowie po posiłku ruszyli za prefektami. Kiedy dotarli do Sali Głównej Slytherinu prefekci objaśniali zasady dotyczące domu itp. Po jakimś czasie wszedł Severus Snape, który po chłodnym "Witam" zlustrował pierwszaków. Jego wzrok na chwilę zatrzymał się na młodszej siostrze Hermiony "z wyglądu nie przypomina tej Gryfonki"-pomyślał.
- Nazywam się Severus Snape i jestem opiekunem domu. Mam nadzieję, że nikt nie będzie przysparzać wielu kłopotów. Prefekci przedstawili Wam pewnie regulamin. Jeżeli ktoś się nie dostosuje, zostanie surowo ukarany. Dobranoc - tak szybko jak przyszedł, tak zniknął, a zaraz po jego wyjściu młodzi zaczęli wypytywać o opiekuna domu. Jeden z prefektów
powiedział:
- Niestety taki typ człowieka. Jak chodzi o kary, to są naprawdę surowe, wiec nie radzę nic kombinować. Prefekci zaprowadzą Was do pokoi. Powodzenia na jutrzejszych zajęciach. Życzę udanej nocy. Młoda Ellen udała się do wyznaczonego jej pokoju. Po godzinie rozpakowań, przygotowań do snu oraz chwili rozmowy, dziewczęta oddały się w ręce Morfeusza.
~~~~~
Budzik zadzwonił o 6:30, co oznaczało 30 min na spakowanie się, umycie i nałożenie mundurku szkolnego. W pokoju były ich 3 - Samanta Malfoy, Erika Larsson i Ellen Granger. Samanta, jak jej brat bliźniak Zahary miała porcelanową twarz, bardzo jasne blond włosy i błękitne oczy. Erika miała czarne włosy, piwne oczy, a jej cera ciemniejsza była, niż u reszty. Ellen natomiast była ciemną blondynką o krwistych ustach i zaskakujących błękitnych oczach. Z wyglądu była inna. Mionka bardziej przypominała ojca, a Ellen matkę. Ellen włosy miała ścięte na tzw. bombkę, tymczasem jej współlokatorki miały długie włosy. Prefekci równo o 7 ustawili pierwszaków i gdy upewnili się że są wszyscy, ruszyli na śniadanie. Dziewczyna siedziała na wprost stolika swojej siostry, która z uśmiechem i niepokojem w oczach odprowadzała Ellen. Ta natomiast uśmiechnęła się ciepło dając Mionce do zrozumienia, że wszystko jest ok i usiadła. Po tym spojrzeniu Gryfonka trochę odetchnęła z ulgą. Śniadanie minęło bardzo przyjemnie, a jedzenie było wspaniałe. Kiedy każdy napełnił brzuchy, prefekci zaprowadzili ich do klasy, gdzie miały odbyć się zajęcia. Po skończonych wykładach uczniowie byli oprowadzani po murach szkoły, następnie był obiad, czas dla siebie kolacja i błogi sen. No i tak przez tydzień czy dwa, aż uczniowie sami zaczęli orientować się w terenie. W listopadzie odbył się Turniej Trójmagiczny. Kiedy zostały wybrane 3 osoby stało się coś dziwnego. Czwartą osobą został Harry Potter. Wiele osób mu nie wierzyło. Pogłoski czy Harry zrobił to celowo, czy nie ciągle krążyły wśród uczniów. Dni mijały... Kilka dni przed świętami Ellen obudziła się z płaczem w środku nocy. Śniło jej się że leży w pokoju rodziców i nagle podchodzi do niej Czarny Pan rzucając w nią niewybaczalnym zaklęciem. Podniosła się i ruszyła w kierunku drzwi nadal płacząc. Kiedy otworzyła drzwi ujrzała przed sobą profesora Snape'a.
- Idziemy natychmiast do dyrektora - wiedziała, że to nic dobrego nie znaczy. Kiedy stanęli przed wielkim posągiem, Mistrz Eliksirów wypowiedział hasło "różowe żelki" i już byli w pokoju dyrektora. Na krześle siedziała jej starsza siostra. Dziewczyna nie mogła przestać płakać a jak zobaczyła Ellen wybuchła na dobre. Dziewczynka podbiegła do siostry i mocno ją przytuliła.
- Dyrektorze czy musimy jej to mówić? - Hermiona starała się opanować choć na chwilę.
- Chodzi o rodziców i brata, prawda? - dziewczynka popatrzyła się na starszą siostrę z miną, która wyrażała wszystkie jej obawy. Hermiona popatrzyła z osłupieniem na Ellen, po czym znów wybuchła płaczem. - Czy to zrobili śmierciożercy? - starsza siostra pokiwała twierdząco głową. - Nie płacz Mionka - powiedziała Ellen ze sztucznym uśmiechem na twarzy, a pojedyńcze łzy spływały po bladym policzku. Dziewczyna przytuliła się do starszej siostry. Czuła jej łzy. Sama też płakała. Po jakimś czasie dziewczyna odkleiła się od Hermiony, która choć trochę się uspokoiła. - Wrócę już do pokoju- powiedziała Ellen, po czym nie czekając na pozwolenie ruszyła w stronę wyjścia. Szła bosa korytarzem. Nie było okien czy drzwi. Same mury. Dziewczyna rozejrzała się dookoła, aby upewnić się że jest sama. Nieśmiało wyszła na zewnątrz. Czuła chłód, jednak nie zatrzymywała się , ani też nie zawróciła. Po prostu szła przed siebie. Kiedy zrobiła kilka kroków spojrzała w niebo, z którego padał śnieg. Zimne powietrze dmuchało jej w twarz osuszając łzy. W pewnym momencie popatrzyła na leżący śnieg jak na nowo narodzone dziecko. Uśmiechnęła się mimochodem.
Płatki śniegu delikatnie muskają moją twarz przysparzając pieczenie a za razem błogość.
Niech ta chwila trwa wiecznie. Niech nie znika.
Zostanie na zawsze.
Czuję chłód lecz nie zimno.
Chcę tego lecz się boję.
To jak narkotyk, którego nie można się pozbyć.
Który zostaje.
Lecz wiem, ja wiem że to się kiedyś skończy.
Jednak teraz niech trwa. Niech trwa wiecznie.
Niech nie odchodzi zostawiając mnie znów samą.
"Nie bój się malutka jestem tu"
Lecz czyj to głos?
"Nie bój się jestem tu."
Skoro jesteś to zostań. Zostań na zawsze.
"Nie mogę"
Czemu?
"Muszę iść dalej"
Ale ja Cię potrzeuję...
"Nie ty jedna"
Nie! Proszę...nie chcę znów być sama.
"Przecież nie jesteś. Masz mnie"
Ale ty odejdziesz.
"Ale nie na zawsze. Tylko na chwilkę. Na kilka miesięcy"
Za ile odejdziesz?
Za ile wrócisz?
"Jeszcze chwilkę zostanę. Przytule. Pocieszę i kiedy będę pewna, że jest lepiej - odejdę"
Kiedy odejdziesz?
"Za kilka miesięcy"
Myślisz, że będzie lepiej?
"Ja to wiem malutka"
Skąd ta pewność?
"Żyję tu nie rok nie dwa. Wiele widziałam. Wiele wiem. Lecz nie musisz się bać. Obiecuję, że wrócę"
Kiedy?...boję się czekać.
A jak nie wrócisz?
"Wrócę"
Obiecaj!
"Obiecuję"
Ile to potrwa?
"Niedużo. Rok może dwa. Lecz obiecaj i ty mi coś"
Co? Mów szybko!
"Obiecaj, że jak następnym razem się spotkamy zobaczę uśmiech niż słone łzy"
Obiecuje! Jednak teraz przytul mnie jeszcze na chwilkę. Na moment...
"Dobrze" *
Nie zauważyła kiedy opadła na ziemię, a na jej twarzy znów pojawił się smutek. Kiedy dziewczyna opuściła gabinet dyrektora jej opiekun domu poszedł za nią. W pewnym momencie zauważył, że dziewczyna wychodzi na śnieg. Chciał podejść do niej i nakazać by udała się do pokoju. Jednak kiedy zaczęła recytować, odpuścił. Dziewczyna czuła, że ktoś ją obserwuje, jednak nikogo nie dostrzegła. Wstała i udała się w stronę murów szkoły. W pewnym momencie usłyszała kota. Na początku myślała, że się przesłyszała, jednak z ciemnego rogu wyszła czarna, mała kulka futra z białą plamką na nosku. Ellen podeszła do maleństwa i wzięła go na ręce przytulając do siebie, aby znajda się trochę zagrzała.
- Hej malutki, co tutaj robisz? Gdzie jest twoja rodzina?
- Miału
- Nie masz? To tak jak ja.
- Miału
- Smutno ci? Wiem, co czujesz. Wszystko będzie dobrze. Jestem tu. Nie mogę cię wziąć ze sobą do pokoju, ale cię ukryję - powiedziała dziewczyna, po czym wyjęta różdżkę i z suchych patyków wyczarowała mały przytulny i ciepły domek, po czym ukryła go w kącie - Jeśli ktoś cię zobaczy, nie będzie dobrze. Po kolacji zawsze coś ci przyniosę. Dobrze?
- Miału
Dziewczyna włożyła kotka do domku, a sama udała się do pokoju. Tej nocy nie spała.
~~~~~~
* wiersz mojego autorstwa - jest to "rozmowa" śniegu z Ellen, a raczej monolog wymyślony przez nią xD